czwartek, 18 października 2018

Bushcraftowo #24 - Świnica (2301 m n.p.m.) Tatry


Niedawno spełniłem jedno z moich marzeń, zdobyć wysoki tatrzański szczyt. Świnica zdawała się być najciekawszym wyborem.
Zapraszam!


Od razu chciałbym zaznaczyć, że podczas tej wyprawy najbardziej skupiałem się na relacji wideo na którą serdecznie zapraszam i polecam obejrzeć, klimat i emocje gwarantowane!

FILM <---- "klik"


Na wyprawę zabrałem ze sobą Kubę, na szczęście mieliśmy samochód, więc o 6:30 rano
6 października wyruszyliśmy z Kuźnic w stronę schroniska Murowaniec na Hali Gąsienicowej.


Wybrałem trasę przechodzącą przez Boczań, ponieważ w Dolinie Jaworzynki kręci się sporo niedźwiedzi, szczególnie o tej porze roku... Jednego mieliśmy okazję nawet usłyszeć w drodze powrotnej, kiedy zrobiło się już ciemno!


To podejście jest jednym z bardziej męczących fragmentów trasy, aż do stóp Świnicy, tam zaczyna się dużo cięższy szlak.
Na szczęście po jakiś 30 minutach możemy zachwycać się widokiem na góry.




Wychodzenie w góry tak wcześnie, razem ze wschodem słońca, ma wiele zalet. Największą są te złote promienie oświetlające szlak.


Zbliżamy się do wyjścia z lasu i tu zaczną się zalety szlaku przez Boczań, piękny widok na Zakopane i Gorce.


W oddali widać Gorce, a nad całym Zakopanem oprócz smogu unosi się gęsta mgła. Idziemy dalej, szybkim tempem i dopiero teraz zaczyna wiać.


Podczas tej wędrówki dowiedzieliśmy się czym tak naprawdę jest wiatr i jak mocny może być. Mam 18 lat i nigdy w życiu nie doświadczyłem tak potężnych podmuchów, ale to dopiero na szczycie. Wróćmy do trasy, zbliżamy się właśnie do Przełęczy między Kopami.


Ostatni rzut okiem na Zakopane i ledwo widoczną Babią Górę na horyzoncie.


Po kilkunastu minutach od postoju przed nami ukazują się potężne Tatry Wysokie, niestety na niebie jest pełno smug kondensacyjnych, lecz za to ani jednej osoby, warto przyjechać tu poza sezonem i wstać o 2 rano. Mamy góry dla siebie!


Chwila odpoczynku w ciszy i spokoju, w tym miejscu słychać jeszcze cywilizację, lecz gdy zejdziemy na Halę Gąsienicową, nie będzie słychać nic oprócz naszego oddechu... no i może jeszcze potężnego wiatru, który starał się za wszelką cenę pozbawić nas życia na Świnicy :)


Przekroczyliśmy "magiczną barierę", jesteśmy na Hali Gąsienicowej i nagle opanowała nas cisza.
Nasz cel - Świnica (2301 m n.p.m.), czyli druga najwyższa góra w Tatrach Polskich dostępna szlakiem, dominuje już nad nami i zadziwia swoją potęgą. To ten szczyt po lewej, gdzie zaczyna się smuga na niebie.


W lesie przed nami widać schronisko Murowaniec, a na horyzoncie od lewej jest Orla Perć, później wybija się ostry Kościelec, następnie Świnica, a później Przełęcz Świnicka.



Szybkie drugie śniadanie w schronisku i "pit stop" stopy, niestety moje buty są dość toporne jak na góry i ważą ponad 1,5 kg, więc musiałem się zabezpieczyć by zapobiec obtarciom.


Trochę ludzi zdążyło się zebrać, ale nadal można powiedzieć, że jesteśmy prawie całkiem sami szczególnie, że teraz odbijamy na Świnicką Przełęcz, a 9 na 10 osób idzie stąd na Kasprowy Wierch.


Od tego momentu szlak robi się przepiękny!
Zbliżamy się już bezpośrednio pod wysokie, skaliste góry, a każdy krok sprawia, że czujemy się coraz mniejsi, warto to przeżyć!

Zapraszam na film, tam wszystko widać dużo bardziej dokładnie i można wczuć się w wyprawę!

FILM <---- "klik"


Jeśli ktoś jest fanem czystej wody, to zdecydowanie polecam Tatry!




Po drodze aż roi się od różnych stawów, stawków i stawików.


Na zdjęciu jest moja dziewczyna Oliwia, byłem tam z nią tydzień później, więc nie ma co robić dwóch takich samych tekstów, postaram się jakoś połączyć te wyprawy w jedną.




Dotarliśmy do Zielonego Stawu Gąsienicowego!
Szczególnie na zdjęciu z Oliwią (robione tydzień później) widać skąd wzięła się nazwa tego miejsca, woda po prostu jest zielona i to bardzo.


06.10.2018


13.10.2018

Może się wydawać, że podczas wyprawy z Oliwią warunki były lepsze, jednak jak dla mnie było trochę za ciepło, a dodatkowo brak śniegu pozbawiał szlak klimatu i emocji związanych z lekką adrenaliną na oblodzonych podejściach, których zaraz za Zielonym Stawem Gąsienicowym, aż do szczytu Świnicy jest pełno.


Kuba na tle Kościelca w drodze na Przełęcz Świnicką.


Uwielbiam to uczucie, gdy odwracam się zmęczony, a za mną już taki kawał drogi i do tego taki widok. Po lewej Zielony Staw Gąsienicowy, a po prawej Czerwone Stawki. Taką satysfakcję dotyczącą przebytej drogi szczególnie odczuwam przy zauważalnym nabraniu wysokości, a nie samego w sobie dystansu.


Jeśli zamierzacie się tutaj wybrać i szukacie wrażeń, a nie tylko macie nadzieję na oglądanie widoków, to zdecydowanie polecam wyruszyć, gdy jest tutaj trochę śniegu, różnica w frajdzie jest znaczna, ale także w trudności...


My nie używaliśmy raków, chociaż czasem były by przydatne, jednak kiedy jest więcej śniegu, nie polecam tej trasy niedoświadczonym osobom bez sprzętu.


Świnica patrzy na nas groźnie, lecz nie dajemy się wystraszyć i brniemy pod górę dalej!


Za jakieś 30 minut powinniśmy być na miejscu. Wyprawa z Kubą jest zupełnie inna niż z Oliwią, ponieważ wieje tak mocno, że często trzeba aż łapać się skał, okazało się później, że zdobyliśmy Świnicę podczas wiatru wiejącego z prędkością w porywach do około 80 km/h ... :)


Ostatnie 30 minut w drodze na Świnicką Przełęcz jest bardzo klimatyczne, szczególnie kiedy zalega tutaj śnieg.

ZAPRASZAM NA FILM

FILM <---- "klik"


Można tutaj zdecydowanie poczuć już klimat wysokogórski i jest to zupełnie inne doświadczenie niż spacery w Tatrach Zachodnich.
Rękawice są tutaj przydatne, bo trzeba chwytać się kamieni, zdecydowanie ułatwią trasę, a na Świnicy rękawice w tych warunkach to już wymóg.


Tak prezentuje się widok ze Świnickiej Przełęczy na Tatry Słowackie podczas wyprawy z Oliwią.


A tak wygląda Świnicka Przełęcz przy potężnym wietrze tydzień wcześniej!


Próbowałem zjeść kanapkę, udało się.
Próbowałem także wypić herbatę... Niestety ciężko pije się ją, kiedy wiatr wywiewa ją z kubka. :)


13.10.2018 - Nie wchodzimy na Świnicę, nie starczy czasu


06.10.2018 - Czas ruszyć na kolosa!

W tym momencie warto włączyć film, ujęcia z kamerki GoPro z klatki piersiowej robią robotę
i nagranie wyszło świetnie, więc warto chociażby przewinąć do momentu wchodzenia na Świnicę!


FILM <---- "klik"


Początek jest najbardziej męczący, ponieważ wspinamy się po dużych głazach.
W wielu miejscach trzeba używać wszystkich kończyn by przejść dalej, więc na samych nogach będzie ciężko.


Ze zbocza Świnicy rozpościera się piękny widok na słowacki Krywań.


Witamy się właśnie z pierwszym łańcuchem, który akurat tutaj okazał się przydatny, ponieważ było kilkadziesiąt centymetrów śliskiego śniegu. Perspektywa trochę złagodziła nachylenie w tym miejscu, przy takich warunkach wcale nie jest tak łatwo, sporo osób się tutaj wracało.


Tutaj lepiej to widać.


Od pierwszego łańcucha zrobiło się dużo bardziej ciekawie, teraz czujemy się jak w innym świecie, większość szczytów jest już pod nami i czuć wysokogórski klimat, nie da się tego opisać.
Jesteśmy teraz na Żlebie Blatona (polskiego fizyka, który zginął w tym miejscu, spadając
w przepaść).
Jest tutaj potężna tafla lodu, akurat w najniebezpieczniejszym miejscu i stąd jeszcze więcej osób zawraca, ale my dajemy radę i idziemy dalej!


Zostało przed nami jakieś 20 minut, szlak pnie się już bardzo stromo w górę, warto używać tutaj łańcuchów, szczególnie przy schodzeniu.
Od tego momentu wychodzimy już całkowicie po skałach, żadnej ścieżki, po prostu ściana skalna
i kamienie.


Chwila przerwy i czas na...


... zastanowienie się "jak żeśmy tu wleźli, to ja nie mam pojęcia". Tak jak już wcześniej pisałem, bardzo cieszy mnie szybkie nabieranie wysokości, a tutaj wszystko co było takie ogromne mamy już pod sobą.


UDAŁO SIĘ!
Po około godzinie dotarliśmy na drugi najwyższy szczyt w Polsce dostępny szlakiem.
Świnica zdobyta!

FILM <----"klik"


Widok ze szczytu na Tatry Wysokie, zarówno polskie i słowackie.


Kolejną godzinę zajęło nam zejście ze Świnicy, żegnamy się, chociaż ja na pewno jeszcze na nią wrócę, może w bardziej śnieżnej scenerii... Kto wie?


W górach perspektywa robi swoje. Wierzchołek po prawej stronie jest o 10 metrów wyższy od tego po lewej.


Teraz zmierzamy w stronę Przełęczy Liliowe, skąd zejdziemy z powrotem do Murowańca.


Przepiękne Tatry Zachodnie też mają swój klimat, jednak moje serce leży w tych Wysokich.


Zza Beskidu wyłania się Kasprowy Wierch, a my odpoczywamy przegryzając czekoladę.
Na szlaku pustka.


Teraz przenosimy się w czasie, tydzień później brak śniegu, a na szlaku... Sami widzicie, jak w wakacje, ale zazwyczaj da się od tej masy ludzi odciąć.


Schodzimy już z Kubą z Przełęczy Liliowe, gdzie w schronisku zatrzymujemy się dosłownie na 15 minut, tylko na szybki odpoczynek.


Z Oliwią mieliśmy jednak zapas czasu, bo nie wchodziliśmy na Świnicę, więc wstąpiliśmy na obiad.
Wybraliśmy kaszankę.
Czas oczekiwania 40 minut od zakupu, ceny... szkoda mówić.
Niestety, ale Murowaniec nie ma dużo ze schroniskiem wspólnego, a jest to raczej hotel górski. Kaszanka nie była najlepsza, smakowała tekturą, ale akurat placek po zbójnicku, który jadłem tutaj rok temu był pyszny.
Według mnie jednak nie warto zatrzymywać się tutaj na obiad, jeśli nie trzeba. Zdecydowanie lepszym wyjściem będzie wykorzystanie tej dodatkowej godziny na odwiedzenie jakiejś karczmy
w Zakopanem.


Z Kubą schodziliśmy przez Dolinę Jaworzynki, niestety nie mam z tego zdjęć, ale zapraszam na film!

FILM <----"klik"

Z Oliwią natomiast wybraliśmy drogę przez Boczań, ponieważ przy tej porze dnia (chwilę przed zachodem), oferuje cudowne widoki.


Schodzimy już do Kuźnic, to był naprawdę bardzo emocjonujący dzień, zarówno 6 października, jak i tydzień później.
Polecam Świnicę wszystkim, którzy są spragnieni wrażeń i adrenaliny, lecz ostrzegam, że nie jest to wyjście na Kasprowy Wierch i warto mieć doświadczenie górskie, a także kondycję i co najważniejsze, nie można bać się ekspozycji, które tam mają nawet po kilkaset metrów.

Dla chętnych, mam jeszcze króciutki film z wyjścia z Oliwią: FILMzOliwia <----"klik"
Główny film: FILM <----"klik"


To była dla mnie niezapomniana przygoda, a uczucie zdobywania szczytów jest nie do opisania!









































2 komentarze:

  1. Wow! Cudowny tematyczny blog, widać, że się tym naprawdę jarasz!Szanuję bardzo, kupa dobrej roboty ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki wielkie! Takie komentarze dodają wiele motywacji :D

    OdpowiedzUsuń