środa, 10 sierpnia 2016

Bushcraftowo #10


Moja pierwsza 3-dniowa wyprawa do lasu!
Zapraszam!


W planach było wyjście do lasu na dwie noce (trzy dni), mając tylko 2 kg mąki i drożdże, jeśli o jedzenie chodzi.
Chcieliśmy sprawdzić jak sobie poradzimy "improwizując" z żywnością.
Towarzyszył mi oczywiście Kuba.

(Kuba na zdjęciu)

Pierwszą rzeczą jaką zrobiliśmy znajdując docelowe miejsce, było odpoczęcie na hamaku, czyli standard :)


W wolnym czasie nazbierałem trochę żywicy sosnowej, która na pewno jeszcze się przyda. Wyciekła kiedyś z drzewa, które ktoś ewidentnie rąbał dla zabawy... (Może widać to na niektórych zdjęciach, hamak na nim wisi).


Grzybki!


Obóz rozbity, wszystko przygotowane i na miejscu.
Hamaki i tarp (przy okazji, trzeba będzie zainwestować w jakiś porządny), specjalnie dość wysoko, bo kiedy nie zapowiada się na deszcz, tak jest wygodniej się poruszać...


Czas na jedzenie.
Kuba zbiera drewno, a ja zająłem się robieniem chleba piwnego.
Oczywiście bez soli i innych przypraw, bo założenie było takie, żeby nie brać, ale to zawsze coś dobrego!


Ściółka odsunięta, dookoła zabezpieczone, więc można zacząć palić ognisko!
To już całkowite uzupełnienie obozu, który bez ogniska nigdy nie ma 100% klimatu.


Chleb już wyrasta, a ogień jak zwykle mnie przyciągnął...


Teraz to czekanie, aż chlebek się upiecze, ale tak naprawdę, to w hamaku zawsze jest przyjemnie!


Kuba wypala swoją pierwszą własnoręcznie robioną łyżkę...
Ja swoją pierwszą nadal trzymam w szafce :)
Niestety nie mam zdjęcia finalnego efektu jego pracy...


No i jest!
Jak dla mnie bomba, był bardzo dobry.


Pierwsze wyjście nad rzekę, w celu uzupełnienia zapasów wody.
Zimna, ale za to czysta!


Wracając natrafiliśmy na wielkie pole, więc stwierdziliśmy, że nic się nie stanie, jak trochę urozmaicimy naszą "mączną" dietę...
Jeszcze nie wiedzieliśmy co z tego zrobię.
Zawsze zajmuję się gotowaniem i rozpalaniem ognia, więc nie trzeba było się martwić - ja za każdym razem coś smacznego wykombinuję!


Wymyśliłem!
Zrobię barszcz!
Pokroiłem buraka jak leci i tutaj użyłem tej kostki rosołowej.


Wyszedł taki.
Smakował bardzo!
Zdziwiłem się, że naprawdę miał dobry i prawdziwy smak, myślałem raczej, że będzie bardziej jak woda z posmakiem buraka, bo wiadomo, jedyną przyprawą była ta kostka rosołowa.


Plecak podwieszony w razie gdyby coś padało, ale nie sądzimy, że cokolwiek kapnie, niebo jest piękne i czyste.
Hamak też podniesiony.


"Płonie ognisko w lesie..."
Ten klimat i atmosfera.
Ciemność, ptaki i trzaski ogniska.


Można tak leżeć bardzo długo...


Herbata...
Rozgrzewa!


Żar...
Co robimy jak jest żar?


Ziemniaki!
Mniam...
Klasyka, chyba nie muszę tłumaczyć, każdy takie jadł!


Dobranoc...!


Porządne śniadanie to podstawa.
Brakuje nam już mięsa, ale da się przeżyć.
Dobrze, że zostawiliśmy ten chleb z wczoraj!


Ładna pajęczyna...


Udało nam się zebrać trochę śliwek, więc znowu włączam myślenie i mam już pewien plan...


Postaram się zrobić z nich mus i syrop śliwkowy.
Niestety nie mam cukru, a śliwki są jeszcze nie do końca dojrzałe, ale i tak całość ma słodki smak.


Mniam.
I cieszę się, że nie było tego cukru, bo zrobiłby się z tego przesłodzony "ulepek".
Teraz było idealne.


Rozpalanie...
Uwielbiam to robić!


Po chwili płonie.
Ten ogień...


Przyszedł do mnie słodziutki...
Sam o zdjęcie prosił :)


Zdrówko!
Lekko rozcieńczyłem ten syrop, a może lepiej na to mówić nektar?
W każdym razie spokojnie i w litrze wody rozpuścić mogłem...


Kolejny chleb.


Chwila odpoczynku...


Kolejny spacer nad rzekę, woda znowu uzupełniona!
Łącznie 5 litrów.


Oczywiście pamiętajmy...
To najważniejsze.
Każda woda znaleziona w terenie (jak i deszczówka) wymaga uzdatnienia!
My użyliśmy specjalnych tabletek.


Lubię ten widok.


Kolejny posiłek.
Chcemy mięsa...


Leśny prysznic.
Bo jednak trzy dni w dziczy, to też dwie noce, a nie jedna, więc przyda się trochę tej skorupy z siebie zmyć!


Tarp obniżony, hamaki też, ponieważ nad nami niezła burza, jesteśmy gotowi na naprawdę spory deszcz.


Szybka herbata, bo pogoda coraz gorsza...

Porównanie wysokości z butem Magnum M-PACT Kuby.

Jestem nisko nad ziemią, żeby tarp mógł być jak najbliżej nas, bo deszcz może zacinać od boków, a to ostatnia rzecz, którą chcemy!


Czas spać!


Ulewa!
Tak lało, że ja nie mogę...
Do tego zrobiło się lodowato... Jak na lato, bo poniżej 8 stopni.
Dawno takiego deszczu nie było, wszystko mokre, dobrze, że mieliśmy hamaki i tarpa nisko rozłożyliśmy, bo było by mokro.


Oczywiście musiało zacząć lać jak już wracaliśmy... Wiadomo!


Było super, 3-dniowe wyprawy, to jest to!
























































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz