Ostatnio zwiedziliśmy niedawno opuszczone centrum leczenia, do którego mam duży sentyment.
Zapraszam!
Z Kubą i Hubertem wybraliśmy się do miejsca, które jest mi bardzo dobrze znane.
Chodziłem tutaj przez kilka dobrych lat na odczulanie, więc pamiętałem dokładnie każde miejsce w tym budynku, no może oprócz tych niegdyś niedostępnych.
Wszystko było niedawno odnowione i na moje oko - nowoczesne.
Byłem bardzo zdziwiony, kiedy dowiedziałem się, że znajduje się na liście budynków do Urbex'u.
Od razu powiedziałem "idziemy!".
Do budynku możemy wejść przez dziurę po prawej od głównej bramy, albo szczeliną długą na jakieś 20 metrów pomiędzy panelami akustycznymi, a ogrodzeniem.
Cały obiekt znajduje się przy rondzie grzegórzeckim.
Na początku minęliśmy budynek, który jest w najlepszym stanie, jest blisko ulicy, ale zamierzamy tam jeszcze wrócić na dokładniejsze zwiedzanie.
Już z zewnątrz widać, że budynek jest bardzo zdewastowany, szyby są powybijane, rury ze ścian wyrwane i tak naprawdę wszystko co metalowe, jest rozkradzione.
Z tyłu są wejścia do piwnic, które nie były dostępne za czasów świetności tego obiektu.
Jeśli chodzi o to, czy jesteśmy widoczni, to tak - jesteśmy, i to bardzo, ponieważ dookoła są działające obiekty i jedna z większych krakowskich dróg - Aleja Pokoju.
Tak prezentuje się główna recepcja i miejsce rejestracji...
Przecież jeszcze niedawno, tam było jasno, sterylnie i kolorowo!
Najważniejsza klatka schodowa kiedyś miała balustrady, a przy niej stały kolejki dzieci ze szczepionkami w rękach, gotowe na szczepienie.
W środku atmosfera jest bardzo intrygująca, chłopaki podobno odczuwali niepokój i lekki strach ze względu na to, że były tu dzieci (wyobraźnia na nich podziałała :) ), doskonale to rozumiem, szczególnie ze względu na duże i ciemne korytarze.
Ja po prostu chodziłem tutaj co tydzień i wiedziałem jak to wyglądało...
Aż się łezka w oku kręci... jeszcze nigdy nie miałem okazji zwiedzać miejsca do którego jeszcze niedawno uczęszczałem, a teraz zostało zapomniane.
To zupełnie inne uczucie, pamiętam dokładnie jak to wyglądało te kilka lat temu.
Ten pokój jest dla mnie szczególnie ważny, tutaj odbywały się badania, które musiałem przejść przed każdym zastrzykiem.
W pokojach jest różnie, niektóre są całkiem ogołocone i puste, a w niektórych jest jeszcze trochę historii.
Kalendarze, w większości zatrzymały się na roku 2013.
W budynku spotkaliśmy chłopaka, który lekko się nas przestraszył, ale powiedział, że w jednym z pokoi w drugim segmencie obiektu są wszystkie dokumenty, które można spokojnie przeglądać.
O tyle dobrze, że złomiarzy interesuje głównie metal, te istotniejsze rzeczy zostawiają.
Takie widoki mogą przerażać :)
Lekka adrenalina przy każdych kolejnych drzwiach, ciągłe monitorowanie okien, tyłu i ciemnego końca korytarza, który łączy dwa segmenty budynku.
Tutaj w drugiej klasie podstawówki (jakieś 8 lat temu) przeczytałem "Calineczkę", a obok był sklepik z książeczkami z żartami.
Drugi budynek jest dużo bardziej mroczny i łatwiej tutaj znaleźć pozostałości po klinice, czyli strzykawki, fiolki itp.
Przez okno z drugiego budynku da się wejść na dach korytarza łączącego dwa segmenty, a z niego jest drabinka na dach całego obiektu.
Kuba na dachu.
Całość jest wyłożona papą, więc można spokojnie chodzić - nie jest ślisko.
Na pewno jeszcze raz odwiedzimy to miejsce, bo to co zwiedziliśmy, to praktycznie nic.
Budynek ma obszerne piwnice i pokoje niegdyś dostępne tylko dla personelu. Chcemy też znaleźć ten pokój z dokumentami, bo to może być coś!
Brak ochrony.
Spodziewajcie się kolejnej relacji z tego obiektu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz